Uwielbiam stare fabryki, opuszczone
budynki, miejsca, ktὁre kiedyṡ przeżywały czasy prosperity, a dzisiaj stoją
zapomniane. To dla mnie idealne tło do sesji zdjęciowych. Przy prawie -10
stopniach, mroźnym, norweskim wietrze, jak zawsze narzekałam na odzienie
nieodpowiednio dobrane do pogody.
Budynek na zdjęciach to zrujnowana winiarnia w Grimstad, należąca do rodziny Fuhr. Miejsce to w latach 30-stych dwudziestego wieku przeżywało swὁj złoty okres: boom na słodkie wina owocowe – z rabarbaru. Z czasem jednak koniunktura, jak i gusta smakowe uległy zmianie i lokalne wina odeszły w zapomnienie.
I love old factories, abandoned buildings. Those kinds of places are perfect for photo shoots. It was really cold and windy, -10 degrees. I was freezing and complaining about the outfit that wasn`t correct for the Norwegian winter, but that is typical me.
The building you can see on the pictures was used as a storage room for sweet, fruit wines produced in Grimstad by the Fuhr family. In the 30s of the twentieth century the place was a “gold mine” for a family and the local community. The most common product was a rhubarb wine. I am really curious what it taste like...
Budynek na zdjęciach to zrujnowana winiarnia w Grimstad, należąca do rodziny Fuhr. Miejsce to w latach 30-stych dwudziestego wieku przeżywało swὁj złoty okres: boom na słodkie wina owocowe – z rabarbaru. Z czasem jednak koniunktura, jak i gusta smakowe uległy zmianie i lokalne wina odeszły w zapomnienie.
I love old factories, abandoned buildings. Those kinds of places are perfect for photo shoots. It was really cold and windy, -10 degrees. I was freezing and complaining about the outfit that wasn`t correct for the Norwegian winter, but that is typical me.
The building you can see on the pictures was used as a storage room for sweet, fruit wines produced in Grimstad by the Fuhr family. In the 30s of the twentieth century the place was a “gold mine” for a family and the local community. The most common product was a rhubarb wine. I am really curious what it taste like...
coat: Top Secret / jeans: Gina Tricot / gloves: Wittchen / shoes: Przybyła Wolsztyn / bag: Alexander Wang |
Photos by Bertil Svendsen
Beże i kontrastowe bordo - bardzo lubię takie połączenia :) Ogólnie widzę, że jesteś posiadaczką ciekawych rękawiczek :)
ReplyDeleteA uchwycona grafik na ostatnim zdjęciu - super!
czy ten kolor włosów to efekt domowych eksperymentów czy tajna receptura fryzjera?:) chętnie poznam przepis, bo marzę o takiej bieli! :)
ReplyDeleteAnnusza - Włosy to efekt pracy fryzjera, najpierw rozjaśnianie (około godziny siedzenia), po tym korygowanie koloru, czyli toner, który eliminuje żółte odcienie. Nigdy nie używam farby. Do tego stosuje szampon, który utrzymuje kolor - tak zwany silver shampoo – Schwarzkopf professional. Mycie raz na tydzien wystarcza. Za długie trzymanie szamponu na włosach spowoduje, że uzyskaja one fioletowy kolor :)
DeleteMasz przepiękne zdjęcia!
ReplyDelete:) super, dzięki za miłe słowa
DeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDelete